Miłość to nie pluszowy miś, ale może być równie miękka i piękna.
Jak pokochasz tak mocno jednego misia to już zostaniecie razem na zawsze.
Cześć.
Na pytanie tytułowe moge odpowiedzieć jednym słowem. TAK.
Dlaczego?
Bo ja z moim Misiakiem tworzymy właśnie takie małżeństwo.
Postanowiłam napisać teraz ten wpis, gdyż 13 lutego 2024 roku obchodzimy swoją 28 rocznicę poznania się.
Jakież było moje zdziwienie, gdy 14-go lutego znalazłam walentynkę pod drzwiami 🙂 Jak on to zrobił do dzisiaj nie wiem. Sama go odporowadziałam na peron i pojechał do wojska. A jednak jakoś wymyślił, aby ta walentynka znalazła się pod moimi drzwiami. Jedna wspólna doba rozpaliła w nas taki żar, że ciepłe ognisko płonie do dzisiaj.
To jak się poznaliśmy, jak los mnie popychał w kierunku Wejherowa i jak rozpoczęliśmy swoje wspólne życie nie jest tematem dzisiejszego wpisu. Może kiedyś opiszę tę historię. Dzisiaj zdradzę Ci tylko, że po dwóch tygodniach znajomości Misiak mi się oświadczył. Po miesiącu zdecydowaliśmy o dziecku i tak jesteśmy ze sobą już 28 lat. Zakochani. Szczęśliwi. Czasem kłócący się. Czasem krzyczący na siebie. Uczymy się siebie nawzajem stale. Razem idziemy w przyszłość. Razem się wspieramy i razem doświadczamy życia.
Mamy trzech synów. Fajne te nasze chłopaki. No wiadomo, po mamusi i tatusiu 😉
No dobra, ale nie o tym chciałam.
Miałam pisać jak to jest, że my jesteśmy razem i jest nam dobrze, a wkoło tyle związków się rozpada.
Żyję już na tym świecie ponad 47 lat. Obserwuję, doświadczam, wyciągam wnioski. Mam swoje przemyślenia i wiem, co jest kluczem naszego sukcesu. Tak, w dzisiejszych czasach, szczęśliwy, wieloletni związek to olbrzymi sukces. Może i zawsze tak było 🤔?
I wiesz co? Bieganie nie ma nic do tego, czy związek przetrwa, czy nie. To nie chodzi o bieganie, to chodzi o Was.
Dla mnie kluczem naszego udanego związku jest szczera rozmowa. Uczyliśmy się jej. Ło jeziu, ile ja razy talerzami rzucałam, złościłam się. Mariusz krzyczał, kopał przedmioty. Nie radziliśmy sobie z emocjami, ale nauczyliśmy się.
Bo rozmawialiśmy i chcieliśmy być razem. Związek dwojga ludzi nie oznacza tylko patrzenia sobie w oczy i uśmiechów. Życie przychodzi czasem jak trzęsienie ziemi. Z nienacka i z olbrzymią siłą. Pojawiają się nowe, często trudne sytuacje. Trzeba sobie z nimi poradzić. Ale jak? Jeśli nikt nas wczesniej nie nauczył? Trzeba próbować. Najwyżej znajdziesz sposób, który nie działa. Nie może Ci się nie udać. Jeśli oboje chcecie być ze sobą to rozmowa jest kluczem do pełnego, szczęśliwego związku.
Jak rozmawiać?
Szczerze. Po prostu.
Kurde, w końcu rozmawiasz z osobą, z którą dzielisz sypialnię, przeżywacie razem najintymniejsze chwile i nie tylko te z alkowy. Warto traktować siebie jak przyjaciół. Mówić o co tak naprawdę nam chodzi.
Ha!
Tutaj zapewne pojawiają się największe problemy. Też takie mieliśmy. Jak powiedzieć drugiej osobie o co Nam chodzi jeśli sami siebie nie rozumiemy? To dlatego ja rzucałam talerzami, a mąż krzyczał i kopał. Ja zresztą też cichą myszką nigdy nie byłam. Jedno trzeba nam przyznać. Potrafiliśmy i nadal potrafimy uwalniać emocje. 😉
Mi pomogło bieganie. Czas, gdy jestem sama w lesie, gdy biegnę jest magiczny. To wtedy poznaję siebie. Gdy biegnę kilkanaście godzin sama ze swoimi myślami nie mam już żadnych masek, które kiedyś dałam na siebie nałożyć. Rozumiem, czego pragnę, co chcę i co lubię. To w biegu przyszły do mnie pytania:
Czy wystarczająco często myślę o tym czego chce Mariusz?
Czy wystarczająco często skupiam się na jego potrzebach?
Czy gdyby mnie ktoś tak traktował jak ja traktuję mojego męża byłabym szczęśliwa?
Chciałabym być z tym kimś?
Kim jestem ja?
Czego chcę doświadczać?
Jak chcę żyć?
Co jest dla mnie ważne?
Jaka jest perspektywa Misiaka, trzebaby było go o to zapytać. Podejrzewam, że poiedziałby, że seks jest kluczem. I coś w tym jest. Bo dopóki siebie nawzajem pragniecie to macie pewność, że jest jeszcze co tworzyć. Związek istnieje i jest. Nad jakością można popracować. Dla mnie najważniejsze jest to, że już rozumiem, wspieram i daję przestrzeń do oddechu.
Oj, wiele mogłabym napisać o rozwiązywaniu różnych problemów między nami. Co zadziałało, a co tylko wzmacniało bunt i złość. Myślę jednak, że poza rozmową nie ma innych złotych środków. Seks to też forma rozmowy 😉 Udany i spełniony seks bez wzajmenej rozmowy, w moim przekonaniu nie ma szans zaistnieć. Skąd masz wiedzieć co partner lubi, a czego nie? Owszem, możesz odczytywać sygnały płynące z ciała, ale rozmowa wiele ułatwi i przyśpieszy proces poznania. Także rozmowa to klucz. Jeśli razem będziecie rozmawiać, szczerze, o sobie i swoich potrzebach to macie szanse budować szczęśliwy i spełniony związek tak jak my.
Gdy zaczęłam biegać mój Misiak mega nalegał, aby przestała. Naczytał się głupot jak to bieganie szkodzi zdrowiu. Bał się o mnie. Podejrzewam, że gdzieś głęboko bał się też, że odbiegnę za daleko i już nic nas nie będzie łączyć. Porozmawialiśmy.
Nie wystarczyła jedna rozmowa. O moich planach biegowych i bieganiu, zanim Misiak je zaakceptował rozmawialiśmy blisko 3 lata.
Długo?
Czym są trzy lata w skali całego życia razem?
Dla mnie to chwila. Fakt, gdy trwałą była trudna. Teraz jest ciekawym i pouczającym wspomnieniem.
Misiak w końcu zaakceptował moją pasję, a ja zrozumiałam, że nie mam prawa wymagać od całej rodziny rzucenia swoich pasji i jeżdżenia ze mną co tydzień na zawody. Yhm. Jeśli myślisz teraz, że poszłam na tzw. kompromis to można tak do tego podchodzić. Ja to nazywam inaczej. Bo kompromis dla mnie to takie działanie, gdy zawsze ktoś coś traci. A ja nie czuję się, abym cokolwiek straciła. Zyskałam bardzo dużo. Wypracowaliśmy takie działania, aby zaspokoić potrzeby każdego członka rodziny, nawet Flokiego (nasz pies – foksterier szorstkowłosy).
Ja, choć nie rozumiem i nie lubię, jeżdzę na mecze, koncerty zespołów, które niekoniecznie należą do moich top 10 w rankingu ulubionych. Gdy jestem z Mariuszem i patrzę jaką on ma frajdę z pogowania, czy kibicowania swoim zawodnikom mam z tego zapewne równie dużą frajdę jak on. Cieszy mnie widok jego radosnej buzi. Misiak jeździ ze mną na zawody i perfekcyjnie suportuje, gdy wymyślę sobie coś szalonego. Takim przykładem jest zrealizowany bieg dookoła województwa pomorskiego lub bieg dookoła Polski.
Informacje i relacje z tych biegów możesz zobaczyć na tym blogu.
Czy mój Misiak próbował biegać? Zdarzyło mu sie to kilka razy. Nie lubi. Czy będzie kiedykolwiek ze mną biegał długie dystanse? Nie wiem. Coraz częściej zdarza się, że Misiak wymyśla jakiś wspólny spacer, czy bieg. Dla mnie to szok i nowe doświadczenie. Cieszę się, ale nie podpalam. Wiem, że on nie lubi biegać. Przynajmniej dzisiaj. Może kiedyś polubi? Zobaczymy.
Zostaw swój komentarz pod tym wpisem.
Napisz, czy biegasz i jak sobie radzisz z tym bieganiem. Czy masz wsparcie otoczenia, czy raczej czujesz się niezrozumiana.
Jakie masz doświadczenia?
Ściskam, Wiolka
ultramaratonka
Bardzo ładnie odpisałaś swoją przygodę z bieganiem.
Ja lubię biegać ale nie z taką pasja jak Ty, bardziej traktuje to jak sport który jest niezbędny w życiu żeby być zdrowa i sprawna , a że wszystkich sportów najbardziej bieganie mi odpowiada.
Moja rodzina nigdy nie miała nic przeciwko ponieważ ja zawsze biegam rano a potem jestem dla rodziny bo to jeesst mój priorytet
Cudownie Aniu.
Mi nadal trudno rano zmotywować się do biegania. Zapewne dlatego, że albo pracuję od 5:30, albo wybieram poranna kawę z mężem i rozmoy w łóżku. Może, gdyby Misiak wychodził do pracy wcześnie rano byłoby mi łatwiej. A tak? Pozostaje mi bieganie w środku dnia, bo wieczorami jest to dla mnie juz nieakceptowalne.
Buziaki
Naprawdę dobrze napisane. Wielu osobom wydaje się, że mają rzetelną wiedzę na opisywany temat, ale zazwyczaj tak nie jest. Stąd też moje ogromne zaskoczenie. Jestem pod wrażeniem. Zdecydowanie będę rekomendował to miejsce i często odwiedzał, aby poczytać nowe artykuły.
Dziękuję i bardzo się cieszę, że mój sposób ujmowania rzeczy podoba się Tobie. Jakie artykuły, jaka tematyka na moim blogu jest dla Ciebie atrakcyjna? Co Ciebie przyciągnęło na tą stronę?
Napisz proszę. dzięki temu będę mogła tworzyć jeszcze lepsze treści.
Pozdrawiam i dobrego dnia życzę.
Wiolka, ultramaratonka.